W dniach 27 – 29 września udało się nam wyjechać na kolejną wycieczkę. Tym razem spędziliśmy trzy fantastyczne dni w Podlesicach na Jurze Krakowsko – Częstochowskiej. Postawiliśmy na aktywność fizyczną oraz integrację. Pod czujnym okiem opiekunów: wychowawczyni Anety Lubienieckiej i pana Tomasza Borowskiego uczniowie mieli możliwość sprawdzić się w nowych sytuacjach, a niekiedy przełamywać swoje lęki.

Pierwszego dnia odbyła się gra terenowa, podczas której trzeba było rozpalić ogień za pomocą krzesiwa, odnaleźć metalowe rzeczy wykrywaczem metalu, strzelać do celu z wiatrówki oraz odczytać litery zapisane kodem Morse’a i ułożyć hasło. Po podsumowaniu wyników i wyłonieniu zespołu zwycięskiego chłopcy przeszli szkolenie pierwszej pomocy. Wieczorem organizatorzy zapewnili nam kolejną atrakcję – ognisko.

Dzień drugi obfitował w jeszcze większe wrażenia. Zaczęło się od wejścia na Górę Zborów i wspinaczki na skały, ale takiej profesjonalnej w uprzęży i z asekuracją, bo przecież bezpieczeństwo jest najważniejsze. Czasem drżały łydki i uda, a palce piekły i bolały ścięgna, ale każdy mógł sprawdzić, czy uda mu się dotrzeć na szczyt. Kolejna atrakcja to z jazd na linie z wysokości siódmego piętra w dół. Najtrudniej było wykonać pierwszy krok i wychylić się do zjazdu, a później już poszło gładko. Przejście na linie nad przepaścią też wzbudzało nie lada emocje, ale warto było. Następnie udaliśmy się do Jaskini Głębokiej u podnóża Góry Zborów: tam oprowadzał nas Pan Jerzy Zygmunt doświadczony polski speleolog, znawca Jury. Po południu chłopcy mogli dać upust swojej energii podczas rozgrywek w paintball. Na specjalnie przygotowanym poligonie rozegrały się wojenne sceny: oczywiście gra była tylko fair play. Młodzi wojownicy musieli przedzierać się przez okopy, bunkry i różne zasieki pod ostrzałem kul z farbą, aby zdobyć chorągiew. Zabawie nie było końca.

Trzeciego dnia mimo że było dość chłodno, odbył się spływ kajakowy rzeką Pilicą. Na odcinku, którym płynęliśmy, rzeka była bardzo kręta, czasem trzeba było omijać przeszkody w postaci powalonych drzew, a i tak wszyscy suchą stopą dotarli na brzeg. Wszystkie atrakcje odbywały się pod czujnym okiem ratowników, instruktorów wspinaczki, miłośników i pasjonatów turystyki i sportu. Wszyscy oni czuwali nad tym, aby integracja była nie tylko pełna emocji i wrażeń, ale przede wszystkim bezpieczna.

oprac.: Aneta Lubieniecka

Podczas drogi powrotnej do Radzymina uczniowie mieli okazję opisać swoje wrażenia. Tak powstały wiersze:


Na górze czy na dole z butelką wody na stole
Dobrze się bawimy bo się nie boimy
Z uprzężą na biodrze czy z głową w kołdrze
Się nie poddamy bo o przeszłości pamiętamy
Z nogą na gazie po kolejnym razie
Na szczycie w idealnym czasie
Z pistoletem w dłoni na placu broni
Z maską na twarzy w kolorowej mazi
Z piachem w butach w okopach i drutach
Ze słońcem na twarzy które ostro praży
                                                   Igor Kruszewski
 
 
Niby w lesie drzewa, krzewy,
Lecz też lampion pomarańczowy,
Chowa się za pniami.
Słychać wkoło wystrzałami.
A przed nocą? Ognisko.
Trzymam kiełbaskę blisko.
Wspinaczka Sadkowa?
To nam się podoba.
W górę? W dół?
No to w bój.
Mundur ubierz, Marker weź,
I walcz z nami, nie bądź wesz…
Woda płynie strumieniami.
My akurat kajakami.
Przygotowane są kapoki.
Więc gotowi na przygody.
W drodze przystanek zahaczamy.
Do domu Maka przywieziemy
                                      Bartosz Nowak